
Debiut Williama Gibsona - "Neuromancer", pierwszy tom słynnej Trylogii Ciągu (Sprawl Trilogy*) mimo 27 lat (!), które upłynęły od ukazania się pierwszego wydania tej książki, to wciąż powieść-ikona, prawdziwy kamień milowy i znak czasu, w moim osobistym rankingu proza tak ważna jak "Diuna" Franka Herberta, "Ubik" P.K.Dicka czy "Lewa Ręka Ciemności" Le Guin. Zgadzam się z Jackiem Dukajem, że cyberpunkowa wizja Gibsona nie wypaliła, wektory trendów poszły w innych kierunkach, cyberprzestrzeń AD 2011 jest niepodobna to tej prorokowanej przez Gibsona w latach 80', ale mimo wszystko Gibsonowskie "niebo w kolorze telewizora nastawione na niestniejący kanał" ma swój niepowtarzalny urok. Świat "Neuromancera" to przyszłość pozbawiona przyszłości, paskudna i nieludzka rzeczywistość megapolis i arkologii, nad którymi władzę dzierżą ponadpaństwowe korporacje, a najszybszym sposobem wzbogacenia się jest handlem wykradzionymi z Sieci danymi. Umierają państwa i społeczeństwa, historia świata zmierza w nieznanym kierunku. Sieć u Gibsona to twór z pogranicza snu i cybernetyki, do którego wchodzi się całym umysłem i zmysłami, można w niej znaleźć rozrywkę, seks, Boga, a czasami nawet śmierć. Bohaterowie Gibsona - przegrany hacker Case, przerażająca, zcyborgizowana Molly czy zagubiona w mega-Londynie Japonka Kumiko to zawsze uciekinierzy, osoby skrzywdzone przez szaleńczo rozpędzony, narkotyczny świat. Rzeczywistość "Trylogii Ciągu" ma ten fascynujący, dekadencki urok przypominający zalane deszczem i neonowym światłem Los Angeles z wizyjnego "Blade Runnera" Ridleya Scotta - w tej całej dystopijności jego wizji jest urok, któremu po prostu trudno nie ulec. William Gibson bawi się też trochę w antropologa futurystycznych społeczności - czuć wyraźnie, że nie interesują go komputery jako maszyny, ale jako byty przekształcające cały nasz świat społeczny, zachowania, pragnienia i sny. Cyberprzestrzeń jest dla bohaterów Gibsona sensem życia, ale też najbardziej wyniszczającym narkotykiem, wypalającym w nich człowieczeństwo i nadzieje na lepsze jutro. To co najbardziej łączy naszą przyszłość z gibsonowską futurystyką to te wielkie socjologiczne przemiany, które przyniosła nam Sieć i to podskórne przeczucie, że w wirtualnym, społecznym świecie internetu możemy być tak naprawdę nieskończenie samotni.
Co to dużo mówić - książki Gibsona to tak naprawdę wielka klasyka, nawet jeśli starzeją się opisy technologii, to mimo tego wizyjność i niepokój jaki budzą nie tracą terminu ważności. No i fascynująca jest cała dyskusja z cyberpunkowymi tematami, post-gibsonowską spuścizną jaką rozpoczęli późniejsi autorzy - Jacek Dukaj w "Czarnych Oceanach", Charles Stross w "Accelerando", Neal Stephenson w "Snow Crash" i "Diamond Age", Ian McDonald w "River of Gods" - Gibson jest po prostu pewnym punktem odniesienia na mapach terytoriów współczesności.
Na koniec chciałbym dodać, że Gibson napisał dużo więcej ciekawego niż Trylogię Ciągu. Jest również autorem Trylogii Mostu i Trylogii Współczesności, dwóch rewelacyjnych serii, w których wykazuje się doskonałym wyczuciem trendów i niepokojów targających nami obecnie. Jak sam powiedział - "teraźniejszość staje się bardziej przerażająca niż odległa przyszłość", ale o tym może napiszę szerzej w następnych notkach.
* oprócz "Neuromancera" w skład Trylogii wchodzą jeszcze "Count Zero" i "Mona Lisa Overdrive"
William Gibson dla Reuters:
Bardzo ciekawy wywiad z Gibsonem na temat Internetu i przyszłości poniżej, polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz