You have never spoken before. "Embassytown"

Po raczej zabawnym "Krakenie", łączącym absurdy życia codziennego w multikulturowym mieście z lovecraftowskimi motywami, nowa książka "Embassytown" to kolejna poważna powieść Mieville, zapowiadający nową serię opowiadającą klasyczny motyw wędrówki przez kosmos i spotkania z Obcymi. Oczywiście tak jak w poprzednich książkach Mieville używa tradycyjnych elementów do opowiedzenia pewnych rzeczy na nowo.
Pierwsze Spotkanie, tak "wyeksplorowane" już przez tak wielu autorów jak Arthur C. Clarke'a, Orsona Scotta Carda, Lema czy ostatnio Petera Wattsa, ma w "Embassytown" miejsce przede wszystkim w wymiarze psycholingwistycznym (!). To co totalnie odróżnia Gospodarzy (Hosts), dziwne istoty zamieszkujące planetę Arieke, od ludzi (naturalnie poza biologią i kulturą), jest absolutnie odrębny sposób funkcjonowania języka/myślenia jako systemu bezpośredniego opisu rzeczywistości, w którym nie ma miejsca na metafory czy kłamstwa. Można się łatwo domyśleć, że zetknięcie z ludźmi, dla których metafora i kłamstwo, zdolność do myślenia o rzeczach których nie ma albo nie może być, są jak najbardziej naturalnymi elementami systemu poznawczego ,doprowadzi do wielkich zmian w świecie Gospodarzy. Dyskusja na temat relacji język-umysł jest u Mieville nie tylko narzędziem do stworzenia bardzo oryginalnej fabuły, ale też pretekstem do niemalże orwellowskich motywów stosowania przekazu słownego jako systemu władzy i opresji. Pięknie gra też motyw podróży przez kosmos, który u Mieville przypomina bardziej mroczną, piekielną wędrówkę po obcych oceanach w duchu powieści Conrada niż radosną, optymistyczną eksplorację nowych światów rodem ze Star Treka. Czuć u Mieville fascynację mroczną, filozoficzną literaturą takich autorów jak M.John Harrison czy Gene Wolfe, gdzie wędrówki do ciemności ludzkiej dusz są ważniejsze niż zachwyt nad futurystycznymi technologiami czy epickimi wizjami przyszłości. Wielkie wrażenie robi też styl - China Mieville pisze naprawdę niesamowitym, gęstym i sugestywnym językiem, co powoduje że od rytmu jego powieści ciężko się uwolnić. Niestety jest to też duża bariera dla wielu czytelników - w książki Mieville trzeba się solidnie "wgryźć", bo poziom ich złożoności często odrzuca przy pierwszym kontakcie.
Można z wieloma ideami, również tymi politycznymi, się nie zgadzać, można nie poczuć się dobrze w dziwnych metaforach i wizjach serwowanych przez China Mieville w jego bardzo specyficznej prozie, ale jestem pewien, że "Embassytown" to jedna z najodważniejszych koncepcyjnie, najważniejszych obecnie powieści s-f, nie czytając jej traci się tyle oryginalnych idei, że jest to potworna myślozbrodnia na własnej wyobraźni.
Polecam!
Bardzo ciekawy wywiad z autorem dotyczącym "Embassytown" i jego poprzednich powieści:
Długo rozmowa z China Mieville z serii BookLust:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz