wtorek, 24 kwietnia 2012

Finis Africae - szukanie granic człowieczeństwa u stóp Kilimandżaro - "Chaga" Ian McDonald

Nothing she had seen or heard or learned about it could prepare her for the physical reality. It was too real, too big. Too close. The difference between the Chaga and the dry acacia scrubland in its path was more than the difference between savannah and rainforest. It was the difference between land and ocean, between sun and moon. (...) It smelled of the fruit of Eden. It smelled of the sun-smeared rocks of Mercury and the ice-floes of Triton. (...) It smelled of the birth of stars, the death of galaxies and God's armpits. It smelled of the ocean of unknowing.

"Chaga", książka znana również pod tytułem "Evolution's Shore", to świetna powieść, wielka, piękna, groźna, naprawdę epicka pod względem tematyki, złożoności koncepcji i ogromu wizji jaką przed Czytelnikiem roztacza. "Chaga" tak jak późniejsze powieści McDonalda - "Rzeka Bogów", "Dom Derwiszów", "Brasyl" eksploruje hasło Williama Gibsona o przyszłości, która jest tu i teraz, ale jest na świecie nierówno dystrybuowana. W przypadku "Chagi" to przyszłość Afryki, kontynentu tak pięknego jak i tragicznego. Główną osią fabuły jest nagłe astronomiczne zdarzenie - zniknięcie jednego z księżyców Saturna i Incydent Kilimandżaro - pojawienie się w Afryce czegoś obcego, niespotykanego quasi-biologicznego zjawiska spoza naszego układu słonecznego. To coś przypomina dziwną, roślinną formę życia, która przemienia wszystko co napotka na swojej drodze, w tym ludzi i zdobycze naszej cywilizacji. Ale "Chaga" to przede wszystkim dramatyczny obraz Afryki w najbliższej przyszłości - pięknej przyrody i mistycznej kolebki ludzkości, ale i brutalnej postkolonialnej polityki, świata rozrywanego nędzą, śmiertelnymi chorobami (kolejne odmiany AIDS), brutalnymi wojnami narodowymi, plemiennymi i bezwzględnymi prawami międzynarodowych rynków. Zderzenie realnych, okrutnie bolesnych problemów polityczno-społecznych z wielkimi tematami współczesnego s-f - dyskusją o definicjach życia, świadomości, granicach człowieczeństwa zaowocowało jedną z najlepszych książek w fantastyce jakie miałem (wielką!) przyjemność czytać.

Mimo wszelkich zarzutów jakie można by skierować pod względem autora o tendencyjność i pewne uproszczenia z jakimi opisuje futurystyczną Afrykę to styl tej powieści, niesamowity poziom emocji jakie budzi oraz nieprawdopodobna idea obcej formy życia, z którą stykają się ludzie są bezwzględnie imponujące. Socjologia, biologia, filozofia, psychologia i nauki polityczne wymieszane razem tworzą mieszankę piorunującą, w jak najbardziej pozytywnym sensie, ale też mieszankę przejmującą, "chwytającą za duszę". Tak jak pozostałe powieści McDonalda ta książka boli, pokazuje jak bardzo niesprawiedliwy i podzielony jest nasz świat. Faktem jest, że "Chagę" naprawdę trudno odłożyć na półkę po skończeniu ostatniej strony. Największą wadą tej powieści jest... jej trudna dostępność. I chodzi zarówno wersji PL, jak i oryginału. Może jakieś reedycje??? Wytrwałym łowcom dobrej fantastyki polecam - to naprawdę warta czasu i uwagi lektura. Rasowe, wysoko-koncepcyjne s-f w najlepszym wydaniu z fascynującym, trudnym, bardzo aktualnym tłem społecznym i wieloma pytaniami na które trzeba sobie samemu odpowiedzieć po skończeniu ostatniego zdania. Książka wytrącająca z przekonania o pełnym rozumieniu otaczającego świata i depcząca dumny euro-amerykocentryzm, choćby dlatego warto po nią sięgnąć.

Na zachętę magiczna, muzyczna podróż do Afryki: