poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Tam gdzie ulice nie mają nazw, miejsca w których Istnieją Drzwi i stoją zapomniane Księżycowe Labirynty, czyli wędrówki w cieniu płonących słońc - Gene Wolfe "The Land Across", "There are Doors", "Shadows of the New Sun: Stories in Honor of Gene Wolfe"

"Your streets should have names", I told Martya.
"If this street had a name and I called to it, would it come to me?"
Gene Wolfe "The Land Across"

Przyznaję się, nie będę nawet tego ukrywał, ba dokonam nawet czytelniczego coming outu - amerykański autor Gene Wolfe jest pisarzem na tle którego mam lekką obsesję. Może nawet nie taką lekką skoro przeczytałem już praktycznie wszystko co napisał, niektóre pozycje nawet wielokrotnie, a do wielu na pewno powrócę w ciągu najbliższych lat. Nie ma co ukrywać - każda lektura "Pokoju", "Księgi Nowego Słońca", "Żołnierza z Mgły", cyklu "Archipelag", czy "Piątej Głowy Cerbera" ma w sobie posmak metafizyki. To jest literatura dziwna nawet jak na pojemny i zróżnicowany gatunek jakim jest ogólnie pojmowana fantastyka, rzecz z gatunku gęstych, złożonych i trudnych, a Wolfe z wielką sprawnością zastawia na Czytelnika pułapki, jego narracje to istne labirynty, a jego narratorzy kłamią, mają problemy z pamięcią albo źle postrzegają rzeczywistość. Ale to uczucie kiedy po tygodniach, miesiącach a nawet latach wciąż myśli się o tych niesamowitych zdaniach, niejednoznacznych bohaterach, światach w których realność miesza się ze snem - to jest ta potężna siła która pcha mnie z powrotem do prozy Wolfe. Jeśli to ma być nałóg którego nie pozbędę się do końca życia to nie widzę przeciwwskazań. W końcu czytanie Wolfe niczym nie grozi - poza, jak zauważył pewien recenzent, pozbyciem się bezpiecznego poczucia że rzeczywistość jest czymś stałym i stabilnym.

The waves were regular, small and smooth, the water blue and dark with mystery. A bird flew somewhere overhead, weeping endlessly over an imagined sorrow.
Gene Wolfe "The Sea of Memory"

"Shadows of the New Sun: Stories in Honor of Gene Wolfe" to kolekcja na którą czekałem bardzo długo. Jest tym na co każdy fan Wolfe na pewno po cichu liczył - inni Wielcy składają należny hołd mistrzowi narracji i wyobraźni. Rzecz fenomenalna i przebogata, ale dość hermetyczna - najwięcej radości z tego zbioru będą mieli czytelnicy bardzo dobrze znający najważniejsze powieści i opowiadania Wolfe - szczególnie Archipelag ("Wyspa Doktora Śmierci i inne opowiadania" i inne opowiadania z cyklu...), "Księgę Nowego Słońca", Żołnierza z Mgły", "Słoneczny Labirynt", "Piątą Głowę Cerbera". Dla reszty rzecz raczej zbyt trudna i zawiła, nie polecałbym jako początek przygody z iluzoryczną prozą Wolfe. Na mnie największe wrażenie zrobiły teksty Gaimana (cudowny "Księżycowy Labirynt" będący hołdem dla przepięknego, tajemniczego "Słonecznego Labiryntu"), Nancy Kress i Micheala Swanwicka. Ale i teksty mniej znanych mi autorów, takich jak Marc Aramini i Jody Lyn Nye są naprawdę świetne. Całość pokazuje jak bardzo proza Amerykanina wpłynęła na wyobraźnię wielu autorów, jak bardzo jest dla nich osobiście ważna i inspirująca do własnych literackich poszukiwań. O dwóch opowiadaniach samego Mistrza powiem tylko tyle, że dla nich samych warto by było nabyć całą kolekcję - szczególnie drugie z nich "The Sea of Memory" to taki 100% Wolfe - wstrząsający, ale bardzo subtelnie rozegrany tekst sf o śmierci i odchodzeniu. Niesamowite wrażenie robi minimalistyczna narracja i wspaniały język. Taką fantastykę lubię najbardziej - niesamowicie oryginalną, filozoficzną, nie dającą o sobie zapomnieć. Jeśli drogi Czytelniku jesteś już fanem Wolfe, doskonale znasz jego teksty i ich liczne interpretacje, to musisz tę kolekcję mieć, kup teraz, natychmiast, koniecznie. A jeśli jeszcze nim nie jesteś to cóż, warto zostać ("Pokój" i "Księga Nowego Słońca" to świetne pozycje na start) :).

(...) and we walked on silently while the trees made fun of us. Their silence was a lot bigger and a lot older than ours.
Gene Wolfe "The Land Across"

"The Land Across" to taki Wolfe jakiego uwielbiam i do którego chcę wracać. To jest dziwna i pokrętna powieść, z tym nie dającym się podrobić, onirycznym klimatem. Podróż do kraju (bez nazwy, gdzieś na wschodzie Europy) ukrytego przed światem, niewidocznego na mapach. Wędrówki po miastach o ulicach bez nazw (w końcu - czy jak nazwiesz ulicę to czy ona do Ciebie przyjdzie?!), niepojące spotkania z istotą, której nikt poza głównym bohaterem nie widzi. No i naturalnie narrator wobec którego należy stosować raczej ograniczone zaufanie. Książka, którą musiałem przeczytać dwukrotnie by zrozumieć przynajmniej niektóre tajemnice, ale co do kilku mam nadal wątpliwości. Kłamstwa i labirynty, marionetki, czarna magia, mrok, miłość i cudowny styl z jakim to wszystko jest napisane. Są takie książki, których atmosferę czuję się w środku wiele tygodni / miesięcy / lat po przeczytaniu, to jedna z nich. Wiadomo - Wolfe.

“In the universe, there are things that are known, and things that are unknown, and in between, there are doors.” William Blake
"If it weren't for the doors I wouldn' tell you a thing - that would be the best way. You may see one, perhaps more than one, at least for a little while. It will be closed all around.(...). Please read carefully. Please remember everything I'm saying. You must not go through." Gene Wolfe "There are doors"

O tej książce chyba napiszę najmniej. Wciąż nie mogę się z niej otrząsnąć. Jedna lektura to stanowczo za mało. Jest dziwna i nieoczywista nawet na standardy Wolfe. Są w niej Drzwi. Są lalki żyjące własnym życiem. Inny świat, do którego gdy się zabłąka to trudno z niego wrócić. To historia szaleńca szukającego nierealnej miłości. Albo historia człowieka, który padł ofiarą Bogini z innej rzeczywistości, która poluje na mężczyzn jak na owady. Albo jedno i drugie. Narratorowi tradycyjnie trudno ufać, Wolfe ma swoje ulubione chwyty. Ta książka jest tak spokojna, miła i jednoznaczna jak Twin Peaks jest spokojnym, odprężającym miejscem na letni turnus. Jesteście ostrzeżeni. Dobrej zabawy i uważajcie - jak przejdziecie przez Drzwi to zawróćcie, wracajcie po swoich śladach jak najszybciej... Przedziwna lektura, stanowczo dla wielbicieli "Pokoju" i "Piątej Głowy Cerbera" - naprawdę unikalna rzecz, niestety niedostępna w PL.

Na zakończenie piosenka, która ciągle chodziła mi po głowie i wielokrotnie lądowała na playliście podczas lektury "The Land Across" i "There are doors". Piosenka dla syreny :).